„Klaunice”?

Jakież to było oczywiste! Jak ja mogłam ich nie rozpoznać? Niemądra Gaja! – mruczałam pod nosem.

Po prostu byłam na siebie zła. Jednak zanim zdążyłam się na siebie pogniewać, dowiedziałam się, kim są nasze galińskie Klauny. A raczej… hmm… jak by to nazwać… ? Panie Klaun? Może Klaunice? Oj, teraz nieważne. A było to tak…

Chwilę po tym jak odwiedzające nas dzieci opuściły gospodę, Klauni zaczęli rozmawiać z pracownikami. Wyglądało na to, że dobrze się znają. Poprosili sympatycznego Tomka z recepcji by zrobił im kilka zdjęć. Wyszli do ogrodu, gdzie na tle kolorowych kwiatów i  pięknej zieleni ustawiali się do zdjęć, przybierając różne miny i pozy.

Widać spodobało się im szaleństwo przed obiektywem, gdyż po chwili wszyscy przenieśli się na trampolinę. Teraz to i ja śmiałam się z poczynań Klaunów. Skakali w tych swoich śmiesznych ubraniach. Jak jeden skakał, to drugi za nic nie mógł utrzymać równowagi i leżał jak długi. Ledwo co udało mu się podnieść i znów padał jak placek. Wymyślił więc, że skoro nie ma szans, żeby wstać to usiądzie. I to mu się udało. 

Zajęci sobą nawet nie zauważyli, że wskoczyłam na trampolinę i skakałam razem z nimi.

 

Nie wiem czy to zmęczenie, czy może fakt, że Tomek musiał wracać do pracy spowodowały, że Klauni zeszli z trampoliny i, co dziwne, poszli prosto do … strefy wellness.  To takie miejsce w którym panowie
i panie bardzo wypoczywają. Nie do końca wiem co to znaczy, ale usłyszałam ostatnio jak pani, która wyszła z gabinetu, dziękowała za masaż bo dzięki niemu bardzo wypoczęła.  Kim jest ten masaż, nie mam pojęcia, ale czy ja muszę wszystko wiedzieć?!

W każdym razie Klauni poszli właśnie tam, gdzie mieszka masaż. Niestety nie udało mi się wejść do środka, postanowiłam, że poczekam pod drzwiami. Po kilkunastu minutach z pokoju wyszły… Paulina
i Marta!

O mój losie – jęknęłam. A gdzie Klauny? Pewnie ten masaż je zabrał.

Wśliznęłam się do gabinetu przez szparę w drzwiach.

 Jednak bycie małym ma swoje plusy. – powiedziała cichutko.

Niestety nikogo tam nie było. Pobiegłam więc z powrotem, za dziewczynami. Dopiero teraz zauważyłam, że Marta niesie na rękach przewieszony strój. Ten sam, który miał na sobie Klaun.

Gdy weszły do gospody przywitała je Małgosia.

Fajne z Was Klauny. Świetnie wyglądałyście. – powiedziała.

W tej chwili wszystko zrozumiałam. I jednocześnie pogniewałam się na samą siebie. Oj musisz być bardziej spostrzegawcza Gaju – powtarzałam sobie pod nosem przez całe popołudnie.

Ciekawe czy Wy, Drogie Dzieci, rozpoznałybyście nasze dziewczyny? Mam nadzieję, że nie. Będzie mi raźniej myśląc, że nie tylko ze mnie taka gapa;)

 

Pozdrawiamy Was ciepło,

Autorka i Gaja z Galin

7
  
Dodano: 17 czerwca 2013 o godzinie 12:17
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz