Latający kłamczuszek!

Maciek! Maaaaciek!Gaja nawoływała swojego ptasiego kolegę.

Gdzież on się podział, wróbel jeden!marudziła pod noskiem. Niech nie myśli, że tak to zostawię. Już on mi wyjaśni o co chodzi z tymi jaskółkami i deszczem.

Maaaciek!wołała dalej.

Gaju, dlaczego tak krzyczysz? Obudziłaś moje dzieci!wprost ze stajennego dachu zleciała niezadowolona jaskółka.

Ja tylko szukam Maćkatłumaczyła zawstydzona Gaja. Musze się z nim zobaczyć.

Nie chcę cię martwić, ale chyba go nie znajdziesz. Nie widzieliśmy go w Galinach od ponad miesiąca. Zapadł się pod ziemię po tym, jak… – w tym momencie ptak zawiesił głos.

Po czym? Powiedz, błagam! To dla mnie bardzo ważne…

Po tym jak okazało się, że okłamywał nas wszystkich, łobuz jeden. Wymyślał niestworzone historie, które opowiadał nam, naszym dzieciom, wszystkim, którzy tylko chcieli go słuchać. Gdyby nie to, że pewnego razu przyleciał do nas bocian z prośbą, żebyśmy latały nisko – pewnie nic by się nie wydało…

Gaja poczerwieniała ze wstydu. Doskonale znała ciąg dalszy tej historii.

Na szczęście zapytałam boćka skąd ta jego dziwna prośba. Wyjaśnił mi wtedy, że wróbel Maciek przyleciał kiedyś do ich gniazda i opowiedział bocianiej rodzinie historię o tym, że od nas, jaskółek a dokładnie od wysokości naszego lotu zależy to jaka będzie następnego dnia pogoda. Wyobrażasz sobie?! Kłamczuch jeden…

Gaja opuściła głowę. Było jej strasznie głupio. Jaskółka spojrzała na nią i w tej samej chwili zrozumiała wszystko…

Chyba już wiem dlaczego szukałaś Maćka. Przykro mi, że dowiedziałaś się w taki sposób. Lepiej późno niż wcale. I pamiętaj, to czy latamy nisko czy wysoko zależy od tego na jakiej wysokości znajdziemy pożywieniewyjaśniła z uśmiechem jaskółka. Nie jesteśmy czarodziejami i na pewno nie zaklinamy pogody.

Przepraszam. Za to, że obudziłam pisklęta jak również za to, że uwierzyłam Maćkowi nie pytając was o zdanie. Czasem warto potwierdzić informację, zanim zacznie się ją rozpowiadać wszystkim dookoła.

No widzisz. I tak oto wróbel Maciek nauczył cię czegoś bardzo ważnego. Lecę po śniadanko dla maluchów. Słyszysz te piski? To moje głodne dziecijaskółka mrugnęła do Gai po czym odfrunęła.

No to klopspomyślała Gaja. Znowu się pomyliłam… A najgorsze, że znowu będę musiała przepraszać Klemensa… Ehhh…

 

Do przeczytania następnym razem!

Autorka i Gaja z Galin

3
  
Dodano: 7 września 2014 o godzinie 17:24
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz