Maurycy

Z tego wszystkiego zapomniałam opowiedzieć Wam o Maurycym, który od paru miesięcy jest naszym nowym mieszkańcem. Po kolei…

Był późny, lutowy wieczór. Spałam już smacznie w swoim łóżeczku, gdy obudziły mnie dziwne głosy. Ubrałam się szybko i pobiegłam co sił w nogach w kierunku z którego dobiegały dźwięki – ze stajni.

Ojej, jaki śliczny!to jedyne co mogłam powiedzieć. Zresztą nie tylko ja zareagowałam w taki sposób na widok naszego nowego mieszkańca. Wszyscy, którzy przychodzili do stajni by go zobaczyć, pojękiwali z zachwytu.

 

 

Najchętniej spędziłabym z maluchem całą noc, ale tak bardzo chciało mi się spać… Poza tym jego mamusia poprosiła byśmy na jakiś czas zostawili ich samych. Musiała umyć synka, nakarmić go, osuszyć. Wróciłam więc do swojego pokoiku i szybko zasnęłam. Rano, chwilę po wyjściu w gospody, spotkałam Klemensa…

Konik? To prawda, że urodził się mały konik?dopytywał kocur.

 

Jaki konik? Co też ci znowu przyszło do głowy kocurze? zapytałam zdziwiona nie rozumiejąc o czym kot mówi.

 

No przecież sama powiedziałaś, że w stajni urodziło się śliczne maleństwo… A jakie maleństwo może urodzić się w stajni? No jakie?Klemens przystanął i wpatrując się w moje oczy czekał na odpowiedź.

 

Osioł!odpowiedziałam i ruszyłam dalej.

 

O wypraszam sobie takie wyzwiska! To, że czasem czegoś nie wiem nie znaczy, że trzeba mnie od razu obrażać!mruknął wyraźnie niezadowolony Klemens.

 

Ha-ha-ha!nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Aż mnie brzuch z tego śmiechu rozbolał. Przecież ja nie miałam na myśli ciebie kocie…

 

A niech to mysz kopnie. Znowu nic nie rozumiem… Czego nie miałaś? Na jakiej znowu myśli? – Klemens jak najszybciej chciał poznać prawdę. 

 

Mówiąc „osioł” odpowiadałam na twoje pytanie głupolu! Chciałeś wiedzieć jakie zwierzę może urodzić się w stajni, nie pamiętasz? Osioł może i właśnie osioł się w niej urodził. A w zasadzie malutki, piękny osiołek. Taki maciupki z wieeelkimi jak królik uszami.

 

Ojej-j-j… Muszę go zobaczyć. Jak najszybciej. – Nie zastanawiając się długo kocur odwrócił się w przeciwną stronę i ruszył do stajni. Tyle go widziałam. Nie zdążyłam mu powiedzieć, że oślica prosiła, by na razie ich nie odwiedzać. No cóż, sama mu to powie – pomyślałam i ruszyłam w stronę farmy. Musiałam opowiedzieć wszystkim co się w nocy wydarzyło.

 

Wieczorem, gdy tylko słoneczko schowało się za horyzontem wróciłam do stajni. Chciałam odwiedzić nasze ośle maleństwo.

 

Ciii! Cichutkousłyszałam, zbliżając się do boksu. Mój synek już śpi Gaju, więc musimy być bardzo cicho, żeby go nie obudzić wyjaśniła Galina.

 

Oparta o drewniane drzwi patrzyłam dłuższą chwilę, jak osiołek smacznie śpi na mięciutkim, słomianym posłaniu. Co było dalej? Nie pamiętam. Jak się rano okazało, po paru minutach spaliśmy już razem. A Galina troskliwie pilnowała, by nikt nam nie przeszkadzał…

 

 

Smacznych snów Moi Drodzy.

Autorka i Gaja z Galin

5
  
Dodano: 12 maja 2014 o godzinie 10:28
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz