0 komentarzy
- I widzisz co narobiłeś? Trzeba było pozwolić mi zostać na dachu i dokończyć rozmowę z jaskółkami! To wszystko przez ciebie! – przemoczona Gaja wbiegła do gospody i od progu zaczęła krzyczeć na Klemensa. Zaskoczony kocur wybałuszył tylko swoje wielkie oczy i patrzył zdziwiony na dziewczynkę. W końcu wymamrotał:
- Czy mnie moje kocie uszy mylą? Przeze mnie? Co przeze mnie?
- No jak to co? Chyba wystarczy na mnie spojrzeć, by zauważyć – Gaja spojrzała złowrogo na kota. Ręcznikiem wycierała mokre włosy.
- Może jaśniej? – Klemens nie miał ochoty na zagadki. Jesteś cała mokra – to widzę. Jednak ja na Ciebie wody nie wylałem. Nie przypominam sobie – przeciągnął się leniwie po czym mrucząc przeciągle zwinął się w kłębek. Chciał w ten sposób pokazać, że nie ma ochoty na dalszą dyskusję.
- O nie, tak łatwo ci ze mną nie pójdzie – pomyślała Gaja i ruszyła w kierunku zwierzaka. Przystanęła tuż obok, nachyliła się nad nim lekko i czekała aż krople wody zsuną się z jej włosów prosto na kocią łapę. O tym jak reagują koty na wodę – pewnie wiecie. Oczywiście Klemens zachował się jak typowy kot – skoczył jak poparzony na cztery łapy i aż prychnął z obrzydzeniem na widok swojej mokrej kończyny.
- O co ci chodzi? Co ja ci takiego zrobiłem? – z żalem spojrzał na Gaję.
- A to, mój drogi, że nie pozwoliłeś mi dokończyć rozmowy z jaskółką! – odwzajemniła się krzykiem Gaja.
- To już mówiłaś. Tyle, że ja nadal nie wiem o co ci chodzi… I co JA mam wspólnego z jakąś jaskółką!? Możesz mówić jaśniej? – zapytał poczerwieniały ze złości Klemens.
- No jak to co? Deszcz oczywiście! To masz wspólnego – odrzekła Gaja.
Klemens nie miał już siły na dalsze pytania. Przysiadł bezradnie i czekał na wyjaśnienia.
- Nie udawaj, że nie słyszałeś… Przecież jak jaskółki nisko latają to znaczy, że będzie padać. I właśnie o tym miałam z nimi porozmawiać. A w zasadzie moim zamiarem było zmusić je do latania wysoko.
- Kto ci o tym powiedział? Jaskółki? – Klemens nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał…
- Żadne jaskółki. One by się tak łatwo nie przyznały. Maciek. Wróbel Maciek. Ostatnio często ze sobą rozmawiamy. Fajny z niego kolega, dużo ciekawych rzeczy mi opowiada – Gaja wyglądała na zadowoloną z nowej znajomości.
- Nie rozumiem dlaczego pytasz… Czy to teraz takie ważne? – dziewczynka spojrzała podejrzliwie na kota marszcząc przy tym swoje małe czółko.
- No cóż, chyba muszę wiedzieć komu mam wybić z głowy te kłamstwa – odpowiedział kocur. A Tobie też dobrze radzę – zapomnij, że w ogóle o tym słyszałaś. W życiu nie słyszałem większego kłamstwa!
Czoło Gai zmarszczyło się jeszcze bardziej. Nie ze złości tym razem, a ze zdziwienia. Wiedziała już, że musi sprawę wyjaśnić. I wyjaśni. O czym napiszemy Wam w kolejnym odcinku.
Do przeczytania następnym razem!
Autorka i Gaja z Galin
