Gaja – aktorka

I kto by pomyślał, że takie małe, czarne pudełko przeniesie mnie do telewizora.myślała Gaja patrząc na ekran. Dumna z siebie i ze swoich aktorskich umiejętności. Mimo, że ograniczały się one tylko do uśmiechów i machania malutką rączką.

Oj dzieci, dzieci. Żebyście widziały co się tu w ostatni wtorek działo… Tylu małych, czarnych pudełek, na które dorośli mówią kamery, nigdy w Galinach nie było. Nie wiem, czy to za sprawą narodzin koników, pięknej pogody czy może uroku naszej wsi, ale akurat tego dnia, wszyscy postanowili nas filmować.

Widać nie tylko mi zależało, żeby dobrze wypaść przed kamerą. Klemens, gdy tylko dowiedział się, że będzie w telewizji, postanowił się … wykąpać! Wiecie co to znaczy dla kota? Przecież koty nie cierpią wody! Wolą całe godziny spędzać na lizaniu swojego futerka, niż na chwilę zanurzyć się w stawie. A tu proszę. Widok kąpiącego się kota był tak zabawny, że nawet ryby wychyliły swe kolorowe główki i śmiejąc się, wybałuszały oczy ze zdziwienia. Klemens nic sobie z tego rybiego śmiechu nie robił.

Gdy po kilku minutach wyszedł z wody wyglądał jakoś tak inaczej… Chudy jakiś, jakby nie on – pomyślałam i już prawie zaczęłam się o niego martwić, gdy ten otrzepał się kilka razy i z powrotem wyglądał jak mój koci kolega.

Uffodetchnęłam z ulgą. Lubię kocura i wolałabym, żeby nic złego go nie spotkało.

Razem z Klemensem pobiegliśmy na farmę. Właśnie tam miały być robione zdjęcia.

Spóźniliście się moi drodzynie wiem skąd osioł Wojtek wiedział kogo szukamy. Pan z kamerą już sobie poszedł. Z tego co słyszałem, szedł do stajni.

Nie ma na co czekać, biegniemy dalejrzekł Klemens. Między stajnią a gospodą, tuż przy stawie w którym chwilę wcześniej kąpał się Klemens, ustawiała się właśnie ekipa filmowa. Zza trzciny wyjechały bryczki, którą ciągnęli Maniek i Benek. Udało mi się wskoczyć na Benkową bryczkę. Czego się nie zrobi dla sławy. Klemens gdzieś zniknął, pewnie jak zwykle zainteresował go jakiś ptaszek, rybka ewentualnie.

Siedziałam tak w bryczce, uśmiechając się do kamery. Po kilku okrążeniach ekipa podziękowała nam za pomoc i poszli w kierunku parkuru czyli miejsca gdzie organizowane są różne zawody konne.

O nie – pomyślałam. Beze mnie tak?

Ile sił w nogach pobiegłam za nimi. Tak bardzo spodobało mi się bycie aktorką, że chciałam wykorzystać każdą okazję by mnie filmowano. Gdy wbiegłam na parkur wiedziałam już, że to nie ja będę gwiazdą tej sceny. Widok był niesamowity.

Ojejku – westchnęłam z wrażenia. One latają.

 

Nie latają tylko skaczą przez przeszkodypoprawił mnie Klemens, który nie wiadomo skąd pojawił się znów obok mnie. To specjalne konie przygotowywane do zawodów w skokach.wyjaśniał dalej.

Ja jednak nie słuchałam słów Klemensa. Stałam z otwartymi ustami i podziwiałam jak chłopcy z naszej stadniny, jeżdżąc konno, pokonywali najtrudniejsze przeszkody na które ja nie umiałabym się nawet wdrapać. A co dopiero je przeskoczyć.

Zapomniałam o kamerze, aktorstwie, o wszystkim. Tylko patrzyłam. Mam nadzieję, że i Wy zobaczycie kiedyś latające konie.

 

Ściskamy Was ciepło.

Autorka i Gaja z Galin.

6
  
Dodano: 24 czerwca 2013 o godzinie 18:52
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz