0 komentarzy
Jaki wielki! – westchnęła Gaba. Trzy razy większy od Ciebie Gaju. – wtrącił Klemens.
Wszyscy patrzyliśmy na olbrzymie pudełko, zapakowane w niebieski papier i przewiązane złotą wstążeczką.
Ciekawe co jest w środku? – kozioł Stefan chodził dookoła pudełka. Chciał znaleźć w nim jakiś otwór, przez który mógłby zajrzeć do środka.
Nic z tego. Żeby nie było nawet malutkiej szparki… – narzekał.
Na co czekasz? Otwieraj! – krzyknął do mnie w końcu.
Prezent był tak duży, że musiałam poprosić o pomoc. Maniek chwycił delikatnie za kołnierz mego płaszcza, uniósł mnie do góry i ostrożnie posadził na pudełku. Powolutku zaczęłam odwiązywać kokardę.
Odchyliłam delikatnie wieko. Niestety było zbyt ciemno, bym mogła cokolwiek zobaczyć.
Chyba musimy poczekać do jutra – powiedziałam do kolegów. Nic tu nie widać.
Żadne tam „do jutra” – oburzył się Stefan. Chłopaki chodźcie tu szybko – krzyczał podbiegając do pudła. Maniek i Benek dołączyli do niego. Razem przenieśli prezent pod latarnię. Maniek raz jeszcze podsadził mnie na karton.
I co? Mów nam szybko, co tam jest! – niecierpliwił się Stefan.
Poczekajcie chwilę. Tu jest coś dziwnego. Jakby dywan albo koc jakiś. Tak, to taki brązowy kocyk. – opisywałam co widzę, zanurzona do połowy w wielkim pudle. Próbowałam pociągnąć za kawałek mięciutkiego materiału, gdy usłyszałam cichutkie „Auć”.
Zdawało mi się – pomyślałam i znowu szarpnęłam za skrawek materiału.
Auć, auć, auć! – tym razem nie było wątpliwości, skąd dobiegają pojękiwania.
Ten koc żyje! – krzyknęłam przestraszona. Maniek szybko zdjął mnie z kartonu i wszyscy odsunęliśmy się od tajemniczej przesyłki. Staliśmy i patrzyliśmy jak pudełko zaczyna się ruszać, przewraca się na bok i jak wychodzi z niego…
Jak myślicie, kto był w pudełku? W następnym wpisie na pewno Wam opowiem. Tymczasem życzę Wam wszystkim wielu radości w Nowym 2014 Roku.
Ściskam Was noworocznie.
Autorka i Gaja z Galin.
