Tajemnice stajni

Jak zapewne wiecie z poprzedniego odcinka, zamieszkałam w stajni. Wszystko po to by odkryć kozią tajemnicę.

Życie w stajni jest takie ciekawe. Mam już nową końską przyjaciółkę. Ma na imię Balerina i jest bardzo fajna. Ma tylko jedną wadę – jest strasznie wysoka. Pozostałe konie zresztą też. Jeden wróbel powiedział mi ostatnio, że powinnam się cieszyć, że to konie a nie żyrafy. Nie wiem co miał na myśli, na wszelki wypadek obraziłam się na niego na krótką chwilę.

 

..

Wracając do tematu koni. Muszę się mocno postarać, żeby mnie taki koń zauważył. Jak się uda, mogę liczyć na to, że obniży swoją głowę i pozwoli się na siebie wdrapać, albo że chwyci mnie za kaptur i posadzi sobie na grzbiecie (to takie plecy tylko konia). W innym wypadku- nie ma szans, by na niego wskoczyć. Taka już końska przypadłość.

Kiedy jestem grzeczna, koniki pozwalają mi zjeżdżać po swojej długiej szyi. Wdrapuję się na ich  głowę po to, by po chwili zjechać po szyi na jeszcze większy grzbiet. I tak w kółko. Świetna zabawa.
..

 

 

W nocy z kolei, gdy na dworze robi się bardzo zimno, Balerina pozwala mi na sobie spać. Ciepło jej ciała i gruby kocyk którym się przykrywam, pozwalają mi przetrwać noce w stajni. Jak wiecie, robię to wszystko w bardzo ważnym celu. A jak cel jest ważny to czasem trzeba się poświęcić.

Prowadzenie śledztwa, w sprawie tego co kozom ciąży, nie przeszkadza mi w odkrywaniu innych tajemnic. Na przykład takiej, że konie śpią… na stojąco! HIHIHI. Tak, tak moi drodzy! Tak samo jak stoją w dzień, tak śpią w nocy! Tylko oczka zamykają. W sumie to wcale niegłupi pomysł. Nie muszą ścielić łóżka, nakładać piżamki i w ogóle. Zimą opiekunowie nakładają im takie dziwne kubraczki, żeby nie zmarzły. I tyle ich przygotowań do snu. Sprytne te konie.

Za to nasz nowy mieszkaniec, biały koziołek z siwą bródką, śpi na leżąco, ale mocno przytulony do jednej z kóz! Inaczej nie zaśnie. Trochę to dziwne, ale widać kozy tak mają. Szczególnie te małe, które przybywają do stajennych boksów, nie wiadomo skąd.

Odkryłam ostatnio, że ten mały koziołek, wcale nie jest taki grzeczny, na jakiego wygląda. Wiecie co robi? Gryzie dużą kozę w brzuch! Znaczy w takie różowe palce, które koza ma na brzuchu. Wydaje mi się, że ktoś nazwał je kiedyś wymionami, ale kompletnie nie wiem co to słowo znaczy, więc pozostanę przy różowych palcach. No i on tak gryzie te palce, jakby coś z tych palców leciało. Pogryzie parę minut i albo idzie spać, albo chodzi sobie taki jakiś zadowolony. A tak w ogóle to dlaczego duża koza mu na to wszystko pozwala?


 

Już nawet miałam podejść do kozy i ją o to zapytać, ale przypomniałam sobie, że przecież jestem detektywem, który prowadzi śledztwo. Prawdziwy detektyw nie zadaje pytań tylko obserwuje i czeka na to co się wydarzy. Powstrzymałam się od pytań, pocieszając się tym, że niedługo sama się wszystkiego dowiem. A razem ze mną dowiecie się i Wy.

 

Na pewno wszystko Wam opowiem!

 

Autorka i Gaja z Galin

13
  
Dodano: 4 lutego 2013 o godzinie 14:06
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz