Wszędzie dobrze, ale z przyjaciółmi najlepiej!

Dzieciaki to mają fajnie. Wystarczy, że zbiorą się w kilkoro i już świetnie się bawią. Nie ważne czy na śniegu, błocie, łące czy też w lesie.


.

.
Aż miło patrzeć, jak niewiele potrzeba im do zabawy.

 

Patrząc na obejmujące drzewo dzieci, Gaja przypomniała sobie, że dawno nie była u swoich przyjaciół. Odwróciła się na małej pięcie i szybciutko pobiegła w stronę farmy. Po drodze witała się ze wszystkimi konikami w galińskich stajniach. Uradowana, że zna już większość końskich imion, biegnąc krzyczała:

- Cześć Nesi. Witaj Gabi. I Ciebie witam Balerinko.

Pozdrowieniom nie było końca. Konie rżały radośnie słysząc głos małej Gai. Prawda jest taka, że dziewczynka zna zaledwie kilkanaście imion, a koni w galińskich stajniach jest prawie sto. Żaden nie miał do niej pretensji, że nie wymieniła jego imienia. Konie bardzo lubią Gaję i wiele jej wybaczą.

Gdy dobiegła do farmy większość zwierzaków już czekała przy bramie. Z daleka słyszały jej radosne pokrzykiwanie.

Gaju, coś ty robiła? Gdzie byłaś, kiedy cię nie było? pytały zwierzęta.

Długa historia- odrzekła Gaja zamykając za sobą bramę. Za chwile wam wszystko wyjaśnię.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Wdrapała się na paśnik, rozsiadła wygodnie na sianie i zaczęła swoją opowieść. Oczywiście wszystkie zwierzęta zebrały się wokół niej i słuchały z zapartym tchem. Gaja opowiadała im o jej przyjacielu bałwanie i o tym, że została po nim tylko patelnia leżąca obok kałuży wody. Wspomniała o nowej koleżance – kotce Klarze.  Nie zapomniała opowiedzieć, o wszystkich poznanych dzieciach. Z wypiekami na buzi mówiła o tym, że jeździła na sankach, spacerowała po ścieżce dydaktycznej i odwiedzała pałacowe lochy.

Żebyście widzieli moją minę, gdy zobaczyłam, że dzieciaki namalowały mnie na tablicy w sali zabaw – opowiadała dalej. Sprawiły mi tyle radości…

Gdy skończyła opowieść, i wszyscy już ochłonęli z nadmiaru wrażeń, podszedł do niej kozioł Stefan. Miał spuszczoną głowę, wyglądał na zawstydzonego.

Gaju… Pamiętasz jak dwa miesiące temu zabrali nasze kozy do stajni? Były w ciąży. Nie mogłem ci tego powiedzieć, bo same chciały to zrobić. Przepraszam, że milczałem. Od tamtej pory nie wiem jednak, co się z nimi dzieje. Może wiesz co się stało z moją rodziną?

Na wieść o tym, że kozy urodziły piękne, zdrowe koziołki mordka Stefana zrobiła się pogodna. Jednak gdy usłyszał, że druga koza urodziła trojaczki, chwycił się za swe kozie serce i z wrażenia wskoczyła na paśnik.

- Kto by pomyślał… Zabrali nam dwie kozy, a wróci do nas sześć! rzekł Stefan.

Z czego cztery to twoje dzieci, mój drogi koziołku- zaśmiała się słodko Gaja.

Czeka cię mnóstwo pracy, tato! – dodała.


……
Kozioł westchną głęboko. Siedzieli tak razem patrząc w dal. Gaja szczęśliwa, że znów jest wśród przyjaciół. Stefan szczęśliwy z innego powodu. Właśnie dowiedział się, że jest tatą. I to poczwórnie.

 

Do przeczytania następnym razem,

Autorka i Gaja z Galin

9
  
Dodano: 11 marca 2013 o godzinie 14:20
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz