0 komentarzy
Już nie udawaj, że jesteś taki zmęczony! – Gaja szturchnęła Klemensa między jego kocie żeberka. Aż podskoczył.
Nie wiem skąd ty bierzesz tyle siły na te wszystkie zabawy. Cały ranek biegałaś po farmie, potem te jeżo – podchody z dziećmi, a teraz jeszcze ten pomysł z kąpaniem… Dla mnie to zdecydowanie za dużo.
Bo jesteś leniuchem i tyle. Poza tym przyznaj w końcu, że boisz się wody.
Już ci kiedyś tłumaczyłem, że nie boję się, tylko unikam, bo nie lubię! – Klemens wyraźnie podniósł głos co znaczyło, że jest zły na Gaję.
Boisz się, czy też nie lubisz – dla mnie i tak bez różnicy. Wiesz dobrze, że to będzie moja pierwsza kąpiel w życiu i wolałabym, żeby mój przyjaciel był przy mnie. Jednak skoro jesteś taki zmęczony to trudno, pójdę nad staw sama. – Gaja wyraźnie przyśpieszyła kroku. Zmęczony Klemens, który ledwo trzymał się na swoich łapkach, został w tyle. Zadowolony, że mała w końcu dała mu spokój i będzie mógł wypocząć na wygrzanej słoneczkiem trawie.
Przyjaźń jest czasem taka męcząca…- pomyślał. Chwilę później przeciągał się zadowolony na cieplutkim, zielonym dywaniku.
Tymczasem Gaja, przebrana w kostium kąpielowy, z ręcznikiem w dłoni, wyszła z gospody. Grupa dzieci stała tuż przed wejściem, rozglądając się dookoła.
Hmm. Chyba na coś czekają. – pomyślała. Poczekam z nimi, może dowiem się o co tu chodzi.
Na szczęście nie musiała długo czekać. Po kilku minutach pod drzwi podjechały dwie klacze: Gabi i Nessi. Ciągnęły za sobą olbrzymi wóz.
Cześć dziewczyny! Wybieracie się na przejażdżkę? – zaciekawiona Gaja wybiegła im na powitanie.
I to jaką! – Nessi aż zarżała z radości. Wieziemy dzieciaki nad staw. Będą zabawy, kąpiele, będzie piknik.
Może i tym razem dzieci podzielą się z nami smacznym jabłuszkiem… – rozmarzyła się Gabi.
Gaja nie wierzyła własnym uszom. Jeszcze chwilę temu zamartwiała się, że nie ma z kim wybrać się na popołudniową kąpiel, a tu nadarzyła się taka okazja.
Mogę z wami? Proszę, proszę, proszę! Obiecuję, że pomogę wam w zdobyciu jabłuszek.
Wskakuj.
Gaja przycupnęła w kącie wozu. Z tego miejsca mogła wygodnie obserwować malownicze tereny letnich Galin. Rozgrzane słońcem pola pięknie pachniały.
„Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę.
A misiu – jak to misiu, do teczki zrobił si-siu…”
Śpiewy, śmiechy i pokrzykiwania dobiegające z wozu słychać było w całej wiosce. Wszyscy cieszyli się na myśl o kąpieli. Gdy przybyli nad staw Gaja nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy dzieci wskoczyły do wody. Ostrożnie weszła na drewniany pomost i przyglądała się ich zabawom. Nie śpieszyła się, by do nich dołączyć. Jednak trochę się bała.
Nie ma się co zastanawiać. Wskakuj do wody. Będę miał na ciebie oko – zza ramienia dobiegał ciepły głos Klemensa. Na pewno nic ci się nie stanie. Ja – twój przyjaciel – nie pozwolę na to!
Gaja uścisnęła kocią szyję po czym powolutku weszła do wody. Chwilę później pluskała się wesoło razem z rozbawionymi dziećmi. Klemens cierpliwie czekał na nią na pomoście.
Po wyjściu z wody, cała mokra, jeszcze raz przytuliła kota.
Oj malutka, ty za dużo sobie ze mną pozwalasz. – rzekł Klemens otrzepując futerko z wody.
I tak wiem, że mnie lubisz. Chociaż ja ciebie i tak lubię bardziej. – odpowiedziała Gaja.
Ja bardziej.
Ja.
Nie ty, bo ja.
Właśnie że ja.
Mówię przecież, że ja.
Ja, ja, ja, ja, ja …
I tak całą drogę powrotną.
My też Was bardzo lubimy. Oczywiście bardziejJ.
Autorka i Gaja z Galin.
7