Pływałam!

Już nie udawaj, że jesteś taki zmęczony! – Gaja szturchnęła Klemensa między jego kocie żeberka. Aż podskoczył.

Nie wiem skąd ty bierzesz tyle siły na te wszystkie zabawy. Cały ranek biegałaś po farmie, potem te jeżo – podchody z dziećmi, a teraz jeszcze ten pomysł z kąpaniem… Dla mnie to zdecydowanie za dużo.

Bo jesteś leniuchem i tyle. Poza tym przyznaj w końcu, że boisz się wody.

Już ci kiedyś tłumaczyłem, że nie boję się, tylko unikam, bo nie lubię!Klemens wyraźnie podniósł głos co znaczyło, że jest zły na Gaję.

Boisz się, czy też nie lubisz – dla mnie i tak bez różnicy. Wiesz dobrze, że to będzie moja pierwsza kąpiel  w życiu i wolałabym, żeby mój przyjaciel był przy mnie. Jednak skoro jesteś taki zmęczony to trudno, pójdę nad staw sama.Gaja wyraźnie przyśpieszyła kroku. Zmęczony Klemens, który ledwo trzymał się na swoich łapkach, został w tyle. Zadowolony, że mała w końcu dała mu spokój i będzie mógł wypocząć na wygrzanej słoneczkiem trawie.

Przyjaźń jest  czasem taka męcząca…- pomyślał. Chwilę później przeciągał się zadowolony na cieplutkim, zielonym dywaniku.

Tymczasem Gaja, przebrana w kostium kąpielowy, z ręcznikiem  w dłoni, wyszła z gospody. Grupa dzieci stała tuż przed wejściem, rozglądając się dookoła.

Hmm. Chyba na coś czekają. – pomyślała. Poczekam z nimi, może dowiem się o co tu chodzi.

Na szczęście nie musiała długo czekać. Po kilku minutach pod drzwi podjechały dwie klacze: Gabi i Nessi. Ciągnęły za sobą olbrzymi wóz.

Cześć dziewczyny! Wybieracie się na przejażdżkę?zaciekawiona Gaja wybiegła im na powitanie.

I to jaką! – Nessi aż zarżała z radości. Wieziemy dzieciaki nad staw. Będą zabawy, kąpiele, będzie piknik.

Może i tym razem dzieci podzielą się z nami smacznym jabłuszkiem… – rozmarzyła się Gabi.

Gaja nie wierzyła własnym uszom. Jeszcze chwilę temu zamartwiała się, że nie ma z kim wybrać się na popołudniową kąpiel, a tu nadarzyła się taka okazja.

Mogę z wami? Proszę, proszę, proszę! Obiecuję, że pomogę wam w zdobyciu jabłuszek.

Wskakuj.

Gaja przycupnęła w kącie wozu. Z tego miejsca mogła wygodnie obserwować malownicze tereny letnich Galin. Rozgrzane słońcem pola pięknie pachniały.

„Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę.

A misiu – jak to misiu, do teczki zrobił si-siu…”

Śpiewy, śmiechy i pokrzykiwania dobiegające z wozu słychać było w całej wiosce. Wszyscy cieszyli się na myśl o kąpieli. Gdy przybyli nad staw Gaja nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy dzieci wskoczyły do wody. Ostrożnie weszła na drewniany pomost i przyglądała się ich zabawom. Nie śpieszyła się, by do nich dołączyć. Jednak trochę się bała.

Nie ma się co zastanawiać. Wskakuj do wody. Będę miał na ciebie oko zza ramienia dobiegał ciepły głos Klemensa. Na pewno nic ci się nie stanie. Ja – twój przyjaciel – nie pozwolę na to!

Gaja uścisnęła kocią szyję po czym powolutku weszła do wody. Chwilę później pluskała się wesoło razem z rozbawionymi dziećmi. Klemens cierpliwie czekał na nią na pomoście.

 

 

Po wyjściu z wody, cała mokra, jeszcze raz przytuliła kota.

Oj malutka, ty za dużo sobie ze mną pozwalasz. – rzekł Klemens otrzepując futerko z wody.

I tak wiem, że mnie lubisz. Chociaż ja ciebie i tak lubię bardziej. – odpowiedziała Gaja.

Ja bardziej.

Ja.

Nie ty, bo ja.

Właśnie że ja.

Mówię przecież, że ja.

Ja, ja, ja, ja, ja …

 

I tak całą drogę powrotną.

My też Was bardzo lubimy. Oczywiście bardziejJ.

Autorka i Gaja z Galin.

7
  
Dodano: 27 sierpnia 2013 o godzinie 16:27
0 komentarzy
Brak dodanych komentarzy
Dodaj komentarz