0 komentarzy
Słońce uśmiecha się na błękitnym niebie, kalendarz uparcie przekonuje nas, że przyszła wiosna, a za oknami … Brrrr! Okropność! Zima nie daje za wygraną.
Niestety ptaszki przybywające z ciepłych krajów nie wiedzą co je tu czeka i tak zlatują całymi stadami. Widziałam już przelatujące nad Galinami łabędzie i bociany. Biedne, myślą pewnie, że u nas już ciepło.
Gdyby chociaż listy czytały, napisałabym do nich, że u nas śnieg po kolana i muszą poczekać. Niestety listów nie czytają, telefonów też nie odbierają, więc nie miałam jak ich uprzedzić.
W zeszłym tygodniu, podczas spaceru po pobliskich łąkach spotkałam dwa zmarznięte bociany. Stały tak na swojej jednej nodze i szukały czegoś dookoła. Pewnie głodne – pomyślałam.
Witaj nieznajoma – rzekł jeden z ptaków.
Gaja. Mam na imię Gaja. – przedstawiłam się ptakom.
Co tu się Gaju dzieje? Wokół śnieg i mróz. Przylatujemy co roku o tej samej porze do Galin i zawsze wita nas piękna wiosna, zieleń wokół, ciepło słoneczka… A teraz? Dawno czegoś takiego nie widzieliśmy… Jest nam zimno. – rzekł zasmucony bocian.
Zmarzły nam nogi przez co nie możemy chodzić i upolować sobie obiadu. Zaczynamy być głodni. – dodał drugi.
Nie bardzo wiedziałam co im powiedzieć. Wszak to moja pierwsza wiosna w Galinach, pierwsza w całym moim Gainym życiu. Nie miałam pojęcia jak im pomóc.
Chodźmy do moich przyjaciół na farmie. Może oni coś poradzą – to był jedyny pomysł jaki przyszedł mi wtedy do głowy.
Po co iść – odpowiedział bociek. Dość już nam nogi zmarzły. Wsiadaj na mój grzbiet i lecimy.
Usiadłam wygodnie na bocianich plecach, między skrzydłami. Mocno objęłam długą, białą szyję ptaka. Bocian wykonał kilka kroków na swoich długich nogach i po chwili szybowaliśmy już w powietrzu.
To ci dopiero przygoda. Zazdroszczę ptakom, że mogą latać. Mówię Wam, dzieci, wspaniałe uczucie. Podziwiałam Galiny z góry i nie mogłam się napatrzeć. Piękne to wszystko. Na szczęście nie lecieliśmy długo, wszak na powietrzu zimno, a w locie zimny wiatr dmuchał mi prosto w twarz.
Nasz przylot wywołał na farmie niemałe zamieszanie. Część zwierzaków najchętniej przepłoszyła by intruzów. Na szczęście gdy zauważyli, że jestem z bocianami zrozumieli, że to nasi goście.
Kochani. Mam tu przyjaciół w potrzebie. Są głodni i zmarznięci. Trzeba im pomóc- rzekłam, zsiadając z bocianich pleców.
Prrro – siii – myyy, prrro – siii – myyy – beczały owce.
Pyszne sianko i marcheweczki – zachęcał Stefan.
Dziękujemy wam bardzo za sianko i marchew, ale mamy trochę inną dietę. Za to chętnie byśmy się u was ogrzali.
Miejsca do ogrzania jest u nas dostatek – rzekł Maniek i zaprosił bociany do domku na farmie.
Nawet nie wiecie jaka to duża pomoc dla nas – odrzekł bocian. Ogrzejemy się, odzyskamy siły i dzięki temu łatwiej upolujemy coś na łące za farmą – dodał.
Z radości przyklasnęłam w dłonie. Fajnie jest pomagać innym. I fajnie jest wiedzieć, że ma się Przyjaciół, którzy pomogą nam.
Dziękuję, że pomogliście. Wiedziałam że mogę na Was liczyć – podziękowałam wszystkim i spokojna o bociani los pobiegłam do gospody.
Pozdrawiamy Was ciepło,
Autorka i Gaja z Galin
