Wyścigi na deskach!

Ostatni tydzień upłynął tak szybko, że nawet nie zauważyłam, jak śnieg stopniał. Wszystko przez moich nowych przyjaciół – galińskie koziołki. Są takie fajne. Podobnie jak ja uwielbiają zabawę, szczególnie upodobały sobie berka. Ganiają po całej zagrodzie w tą i z powrotem, aż siano fruwa w powietrzu. Przyłączyłam się do nich parę razy. Na szczęście nie mają jeszcze takich rogów jak ich mama, więc spokojnie mogę się z nimi bawić.

.

..

Wyobrażacie sobie co by było, gdyby małe koziołki miały takie duuuże rogi jak ich mama albo tata? Pewnie bardzo przeszkadzałyby im w zabawie. W każdym razie małe kózki rogów nie mają, ani niczego co mogłoby im przeszkadzać w kózkowym życiu.  Mają za to cudowną mamę, która dba o to by żadnemu z nich nic się nie stało.

Za to ludzie, szczególnie ci dorośli, lubią utrudniać sobie różne czynności. Na przykład bieganie. Do tej pory myślałam, że nogi są po to, żeby chodzić, albo od czasu do czasu biegać – wtedy gdy się śpieszymy, albo gdy bierzemy udział w zawodach. Sama biegam bardzo często, a to do koziołków, a to na Farmę Małych Zwierząt, to znów za dziećmi do lasu. Jednak to co z bieganiem zrobili dorośli to się w mojej małej główce nie mieści… Wyobraźcie sobie, że przymocowali sobie do nóg deski! Tak, kochani! Dwie proste deski, takiej samej długości!

Pewnie myślicie, że żartuję? Nic podobnego! W ostatnią sobotę odbył się w Galinach wyścig. Pobiegłam na start, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda. I właśnie tam zobaczyłam ludzi biegających z nogami przymocowanymi do desek. Nie wiem, czy to kolejny pomysł na utrudnianie zabawy, czy może przez te deski na nogach tracili równowagę, ale w dłoniach trzymali kijki, którymi podpierali się o ziemię. I tak dziwnie ubrani ścigali się ze sobą po specjalnie do tego celu wyznaczonej trasie.

 

Czasem ktoś na kogoś wpadał, innym razem jeden biegacz drugiemu zajeżdżał drogę, jednak nikt się nie obrażał, wszyscy bawili się wyśmienicie. Cała galińska polana i Szlak Trzech Stawów tętniły życiem. Słychać było śmiechy, czasem oklaski – gdy ktoś przebiegał linię mety. Pisk i radosne pokrzykiwanie dzieci jadących w kuligu dobiegał z oddali. Towarzyszyła im galińska Królowa Śniegu.

..

Gabi i Nessi- dwie sympatyczne klacze ciągnące sanie w kuligu podjechały tuż obok linii startu. Podzieliłam się z nimi swoimi przemyśleniami o dziwnych zwyczajach dorosłych i o tym, że biegają z deskami na nogach. W odpowiedzi usłyszałam głośne śmiecho- rżenie blondynek (czasami tak nazywamy klacze bo mają blond fryzury).

Gaju, to nie są żadne deski, tylko narty! Specjalnie przygotowane do tego, by na nich biegać. Kijki służą do tego, żeby się odpychać od ziemi. Ludzie od lat jeżdżą na nartach i jest to sport znany na całym świecie. Spójrz, nie tylko dorośli startują w biegu.

Faktycznie, dopiero teraz zauważyłam w tłumie małą dziewczynkę. Startowała w grupie kobiet. Nie dość, że udało jej się pokonać całą trasę, to jeszcze wyprzedziła kilka dorosłych pań. Zuch mała!

Na zakończenie zawodów wszyscy uczestnicy otrzymali puchary i nagrody, po czym rozpoczęli wspólne świętowanie przy ognisku. Piekli kiełbaski, rozmawiali. Nawet nie zauważyli, że razem z nimi swoje małe zwycięstwo świętowałam i ja. Przecież tego dnia znowu dowiedziałam się czegoś nowego. Od teraz wiedziałam już, że deski na których ludzie jeżdżą po śniegu to narty. I to był mój mały – wielki sukces.

 

Pozdrawiam Was cieplutko,

Gaja z Galin

11
  
Dodano: 4 marca 2013 o godzinie 12:48
2 komentarze
Gaja
Funia obrosła zimowym futerkiem i bardzo tęskni za dziećmi. Już nie może się doczekać, kiedy do niej przyjedziecie.
Autor: Gaja Dodano: 2013-03-12 09:51:09
Gaju, napisz proszę, co słychać u Funi. Tęsknimy za nią.
Autor: Marysia i Lidka Dodano: 2013-03-08 08:43:05
Dodaj komentarz