cytat

Gaja z Galin to blog- bajka, w którym postać o imieniu Gaja opowiadać będzie o swoim życiu w Majątku Galiny i jego okolicach. Poznając jej przygody dzieci dowiedzą się co w lesie szemrze, piszczy i szeleści… . Razem z nią dzieci poznawać będą leśne zwyczaje, nauczą się rozpoznawać zwierzęta, dowiedzą się o czym żabka kumka i co w zielonej trawie piszczy. Posłuchają, co mówi las, pole, łąka i jezioro.

cytat
Imieniny.

Dzisiejszy poranek był taki fajny… A wszystko dzięki moim wspaniałym przyjaciołom z Farmy Zwierząt Miniaturowych.

Ale po kolei…

Gdy obudziłam się rano na podwórku padał deszcz. Wiatr strącał z drzew pojedyncze listki, a z tymi, które od dawna leżały na ziemi, bawił się
w berka. Dzień zapowiadał się strasznie ponuro…

No cóż, jesień – powiedziałam do siebie.

Gdy tylko przestało padać nałożyłam płaszczyk i pobiegłam na farmę. Miałam nadzieję, że spotkanie z przyjaciółmi poprawi mi humor. Możecie sobie wyobrazić jakie było moje zdziwienie kiedy na miejscu okazało się, że nie ma zwierząt. Ze zdziwienia aż przetarłam oczy. Pusto. Cisza. Ani bee, ani mee, ani nawet oślego i-haaa. Farma opustoszała.

Ojejku… westchnęłam głośno. Mam nadzieję, że nic im się nie stało. Nie, na pewno nie. – pocieszałam samą siebie biegnąc w stronę domku na farmie. Już miałam wbiec do środka, gdy zatrzymał mnie głośny okrzyk dobiegający z wnętrza chatki:

NIESPODZIANKA!

Po chwili z domku wybiegł Stefan i Lucyna, a za nimi pozostali mieszkańcy farmy.  W pyszczkach trzymali kolorowe kwiaty. Nie do końca rozumiałam co się wokół mnie dzieje, więc uśmiechałam się tylko wpatrując się w ich radosne buźki.

 

Tylko nam nie mów, że nie wiesz! – zarżała Gaba.

Przecież to twoje święto! – dodał Stefan.

Nie dręczcie jej, przecież od razu widać, że nie ma pojęcia, o co tu chodzi. – Kulka jakby czytała w moich myślach.

Dziś są imieniny Gai i wszystkie dziewczynki o tym imieniu dostają od bliskich prezenty i życzenia.

Ale jak to? Kto tak powiedział? Że to dziś akurat – dopytywałam.

Kalendarz powiedział – zażartował Stefan.

Kulka spojrzała na niego ze złością po czym odwróciła się do mnie.

Kalendarz to taki odmierzacz czasu. Podpowiada ludziom jaki jest rok, pora roku, miesiąc, dzień. I w  każdym takim dniu ktoś obchodzi imieniny. O tym kto i kiedy dowiadujemy się właśnie z tego kalendarza. Ja na przykład mam imieniny 23 kwietnia.

A ja w marcu. Dokładnie 8 marca – pochwalił się Stefan.

A ja mam im… – Koziołek Felek już chciał podzielić się informacją o dacie swoich imienin, gdy wtrąciła się Kulka.

Ciii – cho! – zarżała. Dość już o nas. Przecież to święto naszej Gai. Po czym podeszła do mnie i wręczyła mi piękny kwiatek. Pozostali zrobili to samo. Chwilę później stałam z ogromnym bukietem w rączkach a moi cudowni Przyjaciele śpiewali  głośno:

Sto lat, sto lat, niech Gaja żyje nam,

Niech żyje nam!

 

 

Ciekawe czy można w takim kalendarzu wprowadzać niewielkie zmiany? Na przykład żeby imieniny Gai były raz w tygodniu… No dobrze, ostatecznie mogą być raz w miesiącu. Muszę to sprawdzić.

 

Tymczasem pozdrawiamy Was imieninowo,

Autorka i Gaja z Galin

5
  

Tęczowo mi…

Ależ ta jesień piękna… Jeszcze niedawno płakałam za latem, dziś już wiem, że każda pora roku ma w sobie coś ładnego. Tyle kolorów dookoła no  i te fajne kałuże, po których można skakać rozbryzgując dookoła wodę. Kto by pomyślał,  że nawet z deszczu można się cieszyć. Jednak lubię jesień.

- Jesienią nie ma wakacji – wtrącił Klemens. A jak nie ma wakacji, to nie ma dzieciaków i jest smutno.

-Yhmmm. Racja. – Gaja na chwilę posmutniała. Nie trwało to dłużej niż minutkę, po upływie której krzyknęła tak głośno, że Klemens aż podskoczył: Za to mamy na co czekać! Poza tym popołudniami odwiedzają nas galińskie dzieci, więc i tak jest fajnie.

- Czy ciebie ktoś zaczarował? Od kiedy jesteś taką optymistką Gaju? – zapytał zdziwiony kocur. Wszystko ci się podoba, nawet te okropne kałuże. To do ciebie niepodobne. Brrr – Klemens wstrząsnął się na samą myśl o wodzie.

- Wszystko przez tęczę- odpowiedziała tajemniczo.

- Przez CO, przepraszam? Przez jaką znowu tęczę? Coś ty znowu wymyśliła?

I jak tu rozmawiać z kotami? Przecież wy nic nie wiecie o tęczach!

To może mi opowiesz zamiast się złościć i obrażać koci naród?

Gaja spojrzała na obrażoną minę kota i zaczęła się śmiać.

Przestań już! Przecież i tak wszystko ci opowiem. Przed przyjaciółmi nie ma tajemnic.

I opowiedziała. O tym jak pewnego popołudnia niebo podzieliło się na dwie połowy. Jedna – błękitna i słoneczna, druga zaś szarobura i groźna – walczyły ze sobą, jakby chciały pokazać drugiej, kto na niebie rządzi. Słoneczna połowa rozświetlała ciemną, ta zaś odpowiadała na promienny atak rzęsistym deszczem. Po chwili, jakby w wyniku tej walki, pojawiła się ona… Tęcza.

Mówię ci Klemensie, była przepiękna – westchnęła Gaja. Znasz mnie, wiesz, że długo nie potrafię usiedzieć w miejscu, tym razem jednak wskoczyłam na otaczający ogród ceglany murek i po prostu siedziałam gapiąc się w niebo. Żebyś mógł zobaczyć te kolory… Nigdy takich nie widziałam.

 

Nie rozumiem tylko skąd ona się wzięłagłośno zastanawiał się Klemens.

Ja też nie wiem. Zjawiła się tak samo szybko jak zniknęła. Jednak wydaje mi się, że miała coś wspólnego z walką na niebie. Na chwilę po jej pojawieniu się deszcz przestał padać a na niebie pozostało tylko piękne słońce w otoczeniu pierzastych obłoczków.

Czyli to taka czarodziejska tęcza, która pogodziła niebo?

Tak sądzę. Mnie też pogodziła. Z myślą o odchodzącym lecie, z jesienią, z brakiem dzieci w Galinach. Zaczarowała mnie i tyle.

Wam też radzę, Drogie Dzieci, spoglądać w niebo. Dzieje się tam mnóstwo ciekawych rzeczy.

 

Pozdrawiamy tęczowo,

Autorka i Gaja z Galin

5
  

Radość!

Chodźcie, chodźcie prędko – wbiegłam na farmę tak szybko jak umiałam. Mam coś dla was! Zobaczcie! Usiadłam na paśniku z pięknym albumem w ręku. Wokół mnie zgromadziły się wszystkie zwierzaki.

Będziemy oglądać album z wakacji – wyjaśniłam wszystkim zebranym.

Hura! Super! Otwieraj szybko – pokrzykiwały zwierzęta.

I tak całe popołudnie spędziliśmy na przeglądaniu grubiutkiej i bardzo kolorowej książeczki. Pełno
w niej było różnych zdjęć, na każdym z nich inna historia,  inni  twarze. Mimo tych różnic  zauważyłam, że coś łączy ze sobą wszystkie te fotografie. Na początku nie wiedziałam co to takiego. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mojej główki, że to radość. Właśnie tak, Drogie Dzieci. I ta radość pojawia się na większości wakacyjnych fotografii. Widać ją w przymrużonych od słoneczka, dziecięcych oczach, na piegowatych policzkach, w szczerbatym uśmiechu czy też na skupionych, małych buźkach. Po prostu jest i kropka. I właśnie tą radością, tymi wspomnieniami, chcemy się dziś z wami podzielić… Specjalnie dla Was wybraliśmy kilka tych zdjęć, które uważamy za najfajniejsze.

I powiedz dzieciakom, że tak fajnie te zdjęcia pomieszaliśmy – wtrącił Klemens.

Właśnie. Niech wiedzą, że zrobiliśmy to specjalnie dla nich – dodała Gaba.

 

 

 A tu macie jeszcze jeden, mój ulubiony, zbiór zdjęć.

 

Do zobaczenia w przyszłym roku, Drogie Dzieci! 

Ściskamy Was cieplutko,

Autorka i Gaja z Galin.

 

5