cytat

Gaja z Galin to blog- bajka, w którym postać o imieniu Gaja opowiadać będzie o swoim życiu w Majątku Galiny i jego okolicach. Poznając jej przygody dzieci dowiedzą się co w lesie szemrze, piszczy i szeleści… . Razem z nią dzieci poznawać będą leśne zwyczaje, nauczą się rozpoznawać zwierzęta, dowiedzą się o czym żabka kumka i co w zielonej trawie piszczy. Posłuchają, co mówi las, pole, łąka i jezioro.

cytat
Pożegnanie wakacji.

Ale ja nie chcę… Nie zgadzam się na ten koniec wakacji – Gaja dosłownie zalewała się łzami. Wokół niej, ze spuszczonymi głowami, siedziały smutne zwierzaki . Jakby nie można było tak wakacjować przez cały czas – chlipała dalej.

A co to za straszne miny? Jeść wam nie dali – Wiktoria właśnie zamykała za sobą furtkę. Mam nadzieję, że to nie na mój widok – zażartowała.

Łatwo Ci mówić…  A tak w ogóle to z czego się cieszysz? Nie przeszkadza ci, że wakacje już się skończyły?

A co ma mi przeszkadzać? To, że wróciłam do szkoły, żeby uczyć się nowych, ciekawych rzeczy?  Czy może to, że po dwóch miesiącach przerwy znów spotkałam swoje szkolne koleżanki i kolegów? Dodam, że to bardzo fajne koleżanki i świetni koledzy.

Gaja zmarszczyła czółko. Nie wiadomo czy ze zdziwienia czy raczej ze złości…

A co z bieganiem po łąkach, kąpielami w stawie? Kiedy znajdziesz czas na zabawę z nami – krzyknęła rozżalona Gaja.

Ależ Gaju, ja nadal mam mnóstwo wolnego czasu. Będę was odwiedzała w każdej wolnej chwili – przekonywała dziewczyna spokojnym głosem. Chociaż kąpiel w stawie raczej sobie odpuszczę. Brrr – wstrząsnęła się na samą myśl o coraz niższych temperaturach.

Ehhh, nic nie rozumiesz, nikt mnie nie rozumieszepnęła Gaja podnosząc się z trawy i ruszyła prosto do wyjścia z farmy. 

Wika ruszyła za nią. Znalazła ją po godzinie. Siedziała nad stawem kąpielowym, na drewnianym pomoście.

Tak naprawdę to nie tylko o Ciebie chodzi  – rzekła Gaja do zbliżającej się Wiktorii. Ta szkoła, nie dość, że zabrała nam wakacje i razem z nimi dzieci, to jeszcze zabiera nam lato. Spójrz dookoła. Wskazała paluszkiem na otaczające staw lasy i pola. Wszystko nas opuszcza. Trawa coraz mniej zielona, liście spadają z drzew jakby im nagle było na nich niewygodnie. Słoneczko świeci, ale przestaje nas ogrzewać. A było tak fajnie, ciepło, kolorowo. Ciekawe co teraz – Gaja znów posmutniała.

Widzę, że mamy większy problem, niż myślałam – dziewczyna przysiadła przy małej Gai. Powiedz mi Gaju, czy Tobie ktoś opowiadał o tym jak płynie czas? Czy wiesz, że rok ma 12 miesięcy, z czego każde trzy miesiące to inna pora roku?

Oczy Gai były ogromne ze zdziwienia. Wiktoria powstrzymała się od śmiechu, żeby nie urazić małej koleżanki.

Otóż to. Wakacje, które właśnie się skończyły, rozpoczną się znowu za około 10 miesięcy. Wiktoria widząc, że Gaja nie rozumie szybko dodała: To dokładnie tyle czasu, ile czasu mieszkasz w Galinach.

To wcale nie tak długo – szepnęła Gaja.

W tym czasie będzie wiele innych okazji, podczas których zawitają do Galin dzieci. Przed nami święta, sylwester, ferie zimowe, Wielkanoc…

Pamiętam. Przecież to w czasie ferii jeździłam z dziećmi na sankach, piekłam ciasteczka i robiłam budki dla ptaków. A na Wielkanoc malowaliśmy jajka i goniliśmy królika – twarz Gai rozpromieniła się.

Chyba zająca goniliście - poprawiła Wika. Gaja nawet tego nie usłyszała.

I mówisz, że to wszystko wróci - dopytywała.

Oczywiście, że tak.  Obiecuję.

Słyszeliście to?! Wakacje wrócą! I to już za rok! Jednak piękna jest ta nadchodząca jesień.

 

Ściskamy Was cieplutko,

Autorka i Gaja z Galin.

 

6
  

Pływałam!

Już nie udawaj, że jesteś taki zmęczony! – Gaja szturchnęła Klemensa między jego kocie żeberka. Aż podskoczył.

Nie wiem skąd ty bierzesz tyle siły na te wszystkie zabawy. Cały ranek biegałaś po farmie, potem te jeżo – podchody z dziećmi, a teraz jeszcze ten pomysł z kąpaniem… Dla mnie to zdecydowanie za dużo.

Bo jesteś leniuchem i tyle. Poza tym przyznaj w końcu, że boisz się wody.

Już ci kiedyś tłumaczyłem, że nie boję się, tylko unikam, bo nie lubię!Klemens wyraźnie podniósł głos co znaczyło, że jest zły na Gaję.

Boisz się, czy też nie lubisz – dla mnie i tak bez różnicy. Wiesz dobrze, że to będzie moja pierwsza kąpiel  w życiu i wolałabym, żeby mój przyjaciel był przy mnie. Jednak skoro jesteś taki zmęczony to trudno, pójdę nad staw sama.Gaja wyraźnie przyśpieszyła kroku. Zmęczony Klemens, który ledwo trzymał się na swoich łapkach, został w tyle. Zadowolony, że mała w końcu dała mu spokój i będzie mógł wypocząć na wygrzanej słoneczkiem trawie.

Przyjaźń jest  czasem taka męcząca…- pomyślał. Chwilę później przeciągał się zadowolony na cieplutkim, zielonym dywaniku.

Tymczasem Gaja, przebrana w kostium kąpielowy, z ręcznikiem  w dłoni, wyszła z gospody. Grupa dzieci stała tuż przed wejściem, rozglądając się dookoła.

Hmm. Chyba na coś czekają. – pomyślała. Poczekam z nimi, może dowiem się o co tu chodzi.

Na szczęście nie musiała długo czekać. Po kilku minutach pod drzwi podjechały dwie klacze: Gabi i Nessi. Ciągnęły za sobą olbrzymi wóz.

Cześć dziewczyny! Wybieracie się na przejażdżkę?zaciekawiona Gaja wybiegła im na powitanie.

I to jaką! – Nessi aż zarżała z radości. Wieziemy dzieciaki nad staw. Będą zabawy, kąpiele, będzie piknik.

Może i tym razem dzieci podzielą się z nami smacznym jabłuszkiem… – rozmarzyła się Gabi.

Gaja nie wierzyła własnym uszom. Jeszcze chwilę temu zamartwiała się, że nie ma z kim wybrać się na popołudniową kąpiel, a tu nadarzyła się taka okazja.

Mogę z wami? Proszę, proszę, proszę! Obiecuję, że pomogę wam w zdobyciu jabłuszek.

Wskakuj.

Gaja przycupnęła w kącie wozu. Z tego miejsca mogła wygodnie obserwować malownicze tereny letnich Galin. Rozgrzane słońcem pola pięknie pachniały.

„Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę.

A misiu – jak to misiu, do teczki zrobił si-siu…”

Śpiewy, śmiechy i pokrzykiwania dobiegające z wozu słychać było w całej wiosce. Wszyscy cieszyli się na myśl o kąpieli. Gdy przybyli nad staw Gaja nawet nie zdążyła zauważyć, kiedy dzieci wskoczyły do wody. Ostrożnie weszła na drewniany pomost i przyglądała się ich zabawom. Nie śpieszyła się, by do nich dołączyć. Jednak trochę się bała.

Nie ma się co zastanawiać. Wskakuj do wody. Będę miał na ciebie oko zza ramienia dobiegał ciepły głos Klemensa. Na pewno nic ci się nie stanie. Ja – twój przyjaciel – nie pozwolę na to!

Gaja uścisnęła kocią szyję po czym powolutku weszła do wody. Chwilę później pluskała się wesoło razem z rozbawionymi dziećmi. Klemens cierpliwie czekał na nią na pomoście.

 

 

Po wyjściu z wody, cała mokra, jeszcze raz przytuliła kota.

Oj malutka, ty za dużo sobie ze mną pozwalasz. – rzekł Klemens otrzepując futerko z wody.

I tak wiem, że mnie lubisz. Chociaż ja ciebie i tak lubię bardziej. – odpowiedziała Gaja.

Ja bardziej.

Ja.

Nie ty, bo ja.

Właśnie że ja.

Mówię przecież, że ja.

Ja, ja, ja, ja, ja …

 

I tak całą drogę powrotną.

My też Was bardzo lubimy. Oczywiście bardziejJ.

Autorka i Gaja z Galin.

7
  

Wakacje w Glinach

Tutaj Gaju! Tam gdzie wskazuje strzałka.  – zarządził Klemens.

Przecież wiem. Nie pierwszy raz gramy w Galinach w podchody.

Wiesz, a jednak chciałaś iść w przeciwną stronę!

Nie chciałam nigdzie iść! Zawróciłam na chwilę żeby zobaczyć, czy nie widać dzieciaków. I nie pręż się tak, opuść ogon, bo przez ciebie zaraz nas zauważą.

Klemens mruknął coś pod nosem po czym posłusznie obniżył ogonek. Gaja szła tuż za nim, lekko zgarbiona. Myślała, że dzięki temu nikt jej nie zauważy. Uważnie rozglądała się dookoła.

Halo. Psst. Podejdźcie tu prędko – nieznajomy głos dobiegał zza krzaka. Gaja i Klemens dwukrotnie obeszli krzew dookoła, jednak nikogo tam nie było.

 No jak to? Ej! Tu jestem. – zawołał ktoś głośniej. Tym razem Gaja zajrzała pod krzaczek. Obok pnia siedział mały jeżyk.

Ach to ty nas wołasz. Przepraszam, że cię nie zauważyliśmy, ale pod krzakiem  jest ciemno a ty jesteś taki mały i taki …  taki czarno – brązowy…

I masz te okropne kolce – dodał przerażony Klemens. Od jakiegoś czasu stał za jeżykiem i przyglądał się kłującym  patyczkom na plecach zwierzaka.

Dla ciebie okropne, ja za to bardzo ich potrzebuję. Dzięki nim żaden duży zwierzak mnie nie zaczepia. Jestem bezpieczny.

Miałeś nam coś powiedzieć – przypomniała Gaja.

Ach no tak, zapomniałem. Chciałem wam pomóc i pokazać wam gdzie są dzieci których szukacie. 

Mów szybko!popędzała Gaja.

Pod warunkiem, że będę mógł bawić się z wami.

Z tymi wielkimi kolcami?? – oburzony Klemens aż prychnął.

Oj nie bądź taki srogi kocurze. Dajmy małemu szansę. Przecież nie kłuje  tych z którymi się bawi tylko tych, którzy chcą mu zrobić krzywdę. Poza tym pomoże nam znaleźć dzieci.

Jupii! – ucieszył się jeżyk. Zatem chodźcie prędko za mną – i ruszył w kierunku pałacowego dziedzińca. Gdy zbliżali się na miejsce, usłyszeli pokrzykiwania:

Przecież widzisz, że tak nie pasuje! Może spróbuj z drugiej strony. Tak, żeby obie Gaje usiadły na końskich grzbietach. Nie tak, odwrotnie!

Dzieci wraz z rodzicami próbowały rozwikłać zagadkę. Bez jej rozwiązania nie mogli ruszyć dalej. Zaciekawiona Gaja musiała zobaczyć co się tam dzieje, więc ukradkiem zbliżyła się do grupy. Klemens i jeżyk pozostali w swej kryjówce.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


..

..
Hi – hi – hi! Wiecie co oni tam robią?
– zapytała po powrocie, wchodząc do kryjówki.  Sadzają papierową mnie na tekturowym koniku. Takie mają zadanie. Pewnie długo to potrwa – zaśmiała się znowu.

Jeeest! Udało się! Brawo! Idziemy dalej – po chwili dobiegło z dziedzińca.

No cóż, każdy, nawet Gaja, może się pomylić. W każdym razie dzieci w towarzystwie dorosłych ruszyły dalej, w poszukiwaniu kolejnych wskazówek i zagadek. Za nimi nasza dzielna trójka obserwatorów: Gaja, Klemens i jeżyk. Jeszcze przez długi czas wszyscy świetnie się bawili.

 

O czym kiedyś Wam opowiemy.

Autorka i Gaja z Galin.

6