cytat

Gaja z Galin to blog- bajka, w którym postać o imieniu Gaja opowiadać będzie o swoim życiu w Majątku Galiny i jego okolicach. Poznając jej przygody dzieci dowiedzą się co w lesie szemrze, piszczy i szeleści… . Razem z nią dzieci poznawać będą leśne zwyczaje, nauczą się rozpoznawać zwierzęta, dowiedzą się o czym żabka kumka i co w zielonej trawie piszczy. Posłuchają, co mówi las, pole, łąka i jezioro.

cytat
Ku pamięci!

Gaja od kilku minut pochylała się nad niewielką książeczką po brzegi wypełnioną kolorowymi zdjęciami.  Szeptała pod noskiem:

„Bo gdy upał za oknami

Dzieci rządzą Galinami!”

O tak! To będzie idealny opis  do mojego albumu ze zdjęciami. Biegnę na farmę, niech wszyscy zobaczą moje dzieło.
(więcej…)

6
  

Bukiecik z myszką…

 „Kwiatki bratki i stokrotki

 Dla Malwinki dla Dorotki

Kolorowe i pachnące

Malowane słońcem”

Śpiew malutkiej Gai rozbrzmiewał dookoła. Widać coś musiało być na rzeczy, skoro ostatnio myśli Gai krążyły tylko wokół kwiatków.

Widzieliście gdzieś Gaję? – zapytał Klemens na farmie. Od wczoraj nie mogę jej znaleźć. Jakby zapadła się pod ziemię.

Na twoim miejscu poszukałabym w ogrodzie, za gospodą. – zabeczała pani Pikasowa. Ostatnio tylko kwiaty jej w głowie. A gdzie rośnie ich więcej niż właśnie w ogrodzie?

Pewnie masz rację. – mruknął kocur i oddalił się w kierunku gospody. Ciekawe o co chodzi z tymi kwiatami? Skąd to całe zamieszanie? – zastanawiał się po drodze.

Dwa różowe, jeden żółciutki… Może dwa niebieskie jeszcze i koniecznie trochę listków zielonych. O tak będzie najładniej. Jak to mówią dorośli, „pasuje jak ulał”.Gaja krzątała się między kwiecistymi grządkami, od czasu do czasu zrywając wybrany kwiatek.

O, Klemens! Jak miło cię widzieć – rzekła ucieszona na widok idącego w jej kierunku kota.

Widać owce na farmie znają cię lepiej ode mnie, bo bez trudu odgadły, gdzie jesteś. A ja szukałem cię od wczoraj. – zamamrotał Klemens.

Oj przepraszam. – Gaja zamrugała oczkami. Tak bardzo spodobały mi się wczorajsze warsztaty i to czego się na nich nauczyłam, że o niczym innym nie myślę. Uczyliśmy się z dziećmi układać bukiety i budować różne ozdoby z kwiatów. To były warsztaty flo…  flo-ry… flostyczne… Florystyczne! Dokładnie tak, florystyczne.

Nie wiem co w tym takiego niezwykłego… I czego tu się uczyć? Ot, po prostu, wkładasz kilka przypadkowych kwiatów do wazonu, stawiasz na stole i po krzyku. – Klemens nie rozumiał, skąd u Gai tyle radości.

Od razu widać, że nie byłeś na naszych warsztatach. – zmarszczyła brwi Gaja. Po pierwsze, nie zrywa się przypadkowych kwiatów, tylko wybrane, które będą do siebie pasowały. Po drugie, nie tylko w wazonie kwiaty mogą się pięknie prezentować. Uwierz mi, że mnóstwo rzeczy można z nich zrobić. Z tym stołem jest podobnie. Mój bukiet ozdobi, hmm… żyrandol. Albo okiennicę w gospodzie.

Dobrze, już dobrze.Klemens zrozumiał, że to co dla niego wydaje się nudne, dla innych może być bardzo ciekawe i ważne. Nie chciałem cię zdenerwować. Po prostu chciałem się z tobą pobawić a przez te kwiaty zupełnie o mnie zapomniałaś.

 Jak mogłeś tak pomyśleć? Jesteś moim przyjacielem! To, że czasem robimy coś osobno, nie znaczy, że przestajesz nim być, że nie jesteś dla mnie ważny. Wręcz przeciwnie, tworząc bukiet myślałam również o tobie. Zobacz.

Gaja pokazała Klemensowi to, co stworzyła z kwiatów. Wewnątrz bukietu, na listku, przyczepiona była drewniana myszka.

Szkoda, że z drewna… – zażartował Klemens.

Gaja szturchnęła go lekko łokciem w bok, po czym wskoczyła na koci grzbiet i razem pojechali w stronę farmy. Tego wieczora długo się razem bawili.

 

Dbajcie o swoich przyjaciół.

Autorka i Gaja z Galin.

6
  

Dookoła tyle cukierków…

Lecę. Jak ptaszek. Nad polami, nad łąkami, nad lasem. Między drzewami dostrzegam niewielką polankę. Na niej domek. Ląduję tuż przed nim.

O Klemens! – dopiero zauważyłam kocura. Nie bardzo wiedziałam, skąd się wziął, przecież przyleciałam tu sama.

Wchodzimy do środka? – zapytał.

Domek wyglądał na opuszczony.

A co nam szkodzi… Wchodzimy! – zadecydowałam.

Drzwi skrzypnęły lekko i po chwili byliśmy w środku.

O jaaaaa! – długie jęknięcie samo wyleciało z moich ust. Pod sufitem, na wszystkich ścianach, meblach, podłodze, dosłownie wszędzie pełno było przeróżnych słodkości. Lizaki, cukierki, żelki, pianki, czekoladki czyli wszystko to, co Gaja lubi najbardziej.

Phi! – parsknął Klemens. Żeby jakieś mleczko… A tu same słodycze.

Nie marudź tylko spróbuj jakie to pyszne – wypowiedziałam z trudem. Usta wypełnione słodyczami bardzo utrudniały mówienie.

Musiałam spróbować wszystkiego. Z każdą kolejną porcją miałam ochotę na więcej. Na szczęście słodkości nie brakowało. A nawet przybywało. W miejsce każdej zjedzonej pojawiało się kilka nowych.

Ależ ze mnie szczęściara – pomyślałam.

Ihaaa! Ihaaa! – gdzieś z daleka dobiegało końskie rżenie. Powoli stawało się coraz głośniejsze, jakby bliższe.

Wstawaj Gaju! Ihaaa! Ile można spać?zarżała Dolina.

Na początku nie bardzo wiedziałam co się tutaj dzieje. Domek pełen słodkości zniknął. Leśna polana zamieniła się w trawiaste pole. Wokół mnie biegały trzy młodziutkie klaczki. W oddali ich mamy spokojnie skubały zieloną trawę.

Oj nie! Czyli to był tylko sen? – zmartwiłam się. Na widok mojej smutnej minki klaczki podbiegły i zaprosiły mnie do wspólnej zabawy w berka.

Zmęczona pogonią za zwinnymi klaczkami przysiadłam na trawie. Dawno już zapominałam o tym co mi się przyśniło.

Zabawa w berka to nie to samo, co objadanie się słodkościami w magicznym domku, ale i tak było bardzo fajnie. Na pewno wyjdzie mi to na zdrowie!

Wam również, Drogie Dzieci, życzymy dużo zdrówka.

Autorka i Gaja z Galin.

6