Dzieciom tak niewiele do szczęścia potrzeba… Weźmy na przykład kałużę. Zdaniem dorosłych jest to tylko brudna woda, którą oczywiście należy omijać szerokim łukiem! Dla dzieci natomiast jest wspaniałym miejscem do zabaw. Nikomu nie muszę tłumaczyć jak wielką frajdę sprawia wskakiwanie do takiej wodnej plamki. A to, że trochę się pobrudzimy i pomoczymy? Kto by na to patrzył… Oczywiście im cieplej na podwórku tym lepiej. Teraz jednak ciepło nie jest. Jest mróz. A jak mróz za oknem to i na kałuże nie można liczyć. Nawet gdyby była, to od razu zamieniłaby się w małą ślizgawkę. Lodowisko takie to oczywiście kolejny dowód na to, że z małej rzeczy wielka radość i zabawa. I właśnie dlatego ślizgamy się w Galinach do woli. Na butach, sankach, łyżwach, nartach. A jak już nam sił braknie, to korzystamy z różnych sposobów na to, by się niepotrzebnie nie przemęczać.
Ładnie to tak wykorzystywać innych? - zapytał Gustaw.
Ej, misiek. Gaja wcale nas nie wykorzystuje. Uwielbiamy jeździć w bryczce. – wyjaśnił Maniek.
Pod warunkiem, że siedzi na niej nie więcej niż czworo dzieci. Więcej nie dał bym rady uciągnąć. – dodał Benek.
Ja na szczęście ważę tyle co nic, więc mogłam się przyłączyć. Pojechaliśmy na krótką przejażdżkę po Majątku Galiny, przy okazji odwiedziliśmy zwierzaki na farmie. Cudny to był dzień.
Ściskam z Galin.
Gaja
3