cytat

Gaja z Galin to blog- bajka, w którym postać o imieniu Gaja opowiadać będzie o swoim życiu w Majątku Galiny i jego okolicach. Poznając jej przygody dzieci dowiedzą się co w lesie szemrze, piszczy i szeleści… . Razem z nią dzieci poznawać będą leśne zwyczaje, nauczą się rozpoznawać zwierzęta, dowiedzą się o czym żabka kumka i co w zielonej trawie piszczy. Posłuchają, co mówi las, pole, łąka i jezioro.

cytat
Wio koniku!

Dzieciom tak niewiele do szczęścia potrzeba… Weźmy na przykład kałużę. Zdaniem dorosłych jest to tylko brudna woda, którą oczywiście należy omijać szerokim łukiem! Dla dzieci natomiast jest wspaniałym miejscem do zabaw. Nikomu nie muszę tłumaczyć jak wielką frajdę sprawia wskakiwanie do takiej wodnej plamki. A to, że trochę się pobrudzimy i pomoczymy? Kto by na to patrzył… Oczywiście im cieplej na podwórku tym lepiej. Teraz jednak ciepło nie jest. Jest mróz. A jak mróz za oknem to i na kałuże nie można liczyć. Nawet gdyby była, to od razu zamieniłaby się w małą ślizgawkę. Lodowisko takie to oczywiście kolejny dowód na to, że z małej rzeczy wielka radość i zabawa. I właśnie dlatego ślizgamy się w Galinach do woli. Na butach, sankach, łyżwach, nartach. A jak już nam sił braknie, to korzystamy z różnych sposobów na to, by się niepotrzebnie nie przemęczać.

 

Ładnie to tak wykorzystywać innych? - zapytał Gustaw.

 

 

Ej, misiek. Gaja wcale nas nie wykorzystuje. Uwielbiamy jeździć w bryczce. – wyjaśnił Maniek.

 

 

Pod warunkiem, że siedzi na niej nie więcej niż czworo dzieci. Więcej nie dał bym rady uciągnąć. – dodał Benek.

 

 

 

 

Ja na szczęście ważę tyle co nic, więc mogłam się przyłączyć. Pojechaliśmy na krótką przejażdżkę po Majątku Galiny, przy okazji odwiedziliśmy zwierzaki na farmie. Cudny to był dzień.

 

 

Ściskam z Galin.

 

Gaja

 

 

 

3
  

Mięciutkie futerko…

Nowy mieszkaniec galińskiego majątku – miś Gustaw – szybko zadomowił się w naszej wiosce. Zaprzyjaźnił się z Gają, polubił wszystkie zwierzęta. No może nie wszystkie. Konie mieszkające w dużej stajni zadbały o to, żeby Gutek ich nie polubił. Jak tylko zauważyły nieznajomego, pyszczków nie mogły od niego oderwać. Łaskotały go w stópki, próbowały podgryzać za uszko. No kto by to wytrzymał? No kto?

Ciekawe, czemu na mój widok nigdy tak nie reagowały? – Gaja przyglądała się z boku całej sytuacji.

Może dlatego, że nie masz takiego milutkiego futerka jak ja? – odpowiedział z uśmiechem Gustaw.

Może i nie mam futerka, ale za to mam kolorowy płaszczyk, czapeczkę i wiele innych ciekawych rzeczy na sobie! – Gaja oburzyła się myśląc, że Gustaw śmieje się z jej wyglądu.

Najwyraźniej twój płaszczyk nie smakuje im tak jak moje futro – Gustaw lubił droczyć się z małą Gają.

Phi! – Gaja nie zamierzała dalej sprzeczać się z misiem. Naburmuszona ruszyła w stronę wyjścia. Była przekonana, że Gustaw idzie za nią.

O proszę. A gdzież to podział się twój nowy przyjaciel, bez którego nigdzie się ostatnio nie ruszasz?Klemens jak zwykle musiał być złośliwy.

Nie rozumiem jakim cudem ty łapiesz myszy skoro nie potrafisz zauważyć wielkiego misia. Nie widzisz, że idzie tuż za mną? – Gaja nie miała ochoty na żarty.

Hmm. Być może idzie, ale ubrał magiczną czapkę niewidkę, bo jakby ci to powiedzieć… nie widać go.

Gaja odwróciła się szybko. Oczywiście Gustawa nigdzie nie było.

A to uparciuch. Już ja wiem, gdzie on i to jego mięciutkie futerko jest – pomyślała.

A ty, mój drogi Klemensie, idź sobie gdzie indziej wymiaukiwać te swoje złośliwości. Kto by pomyślał, że jesteś moim przyjacielem – Gaja ruszyła z powrotem w stronę stajni.

Nie musiała długo szukać. Na środku stajni, pod zieloną choinką siedział sobie wygodnie Gustaw. Nie był sam.

Ładnie tak zostawiać mnie samą?

Przecież to ty mnie zostawiłaś wychodząc bez słowa wyjaśnienia ze stajni! – bronił się Gustaw. Wiesz przecież, że jestem tu nowy i nie czuję się bezpiecznie kiedy jestem sam.

Gaja zastanowiła się chwilę. Zrozumiała, że brzydko się zachowała.

Bo to przez to, że się ze mnie śmiałeś… – wydukała zawstydzona.

Ja się śmiałem? Kiedy? Jak? – zapytał zaskoczony misiek.

No jak mówiłeś, że twoje futerko jest ładniejsze od moich ubranek i dlatego konikom bardziej się podoba.Gaja czuła, że sama nie do końca wierzy w to co mówi…

Oj Gaju… Przecież ja nic takiego nie powiedziałem. Zażartowałem, że moje futerko jest smaczniejsze, tylko dlatego że zastanawiałaś się, dlaczego konie chcą mnie ugryźć a ciebie nigdy nie chciały. Myślałem, że to cię rozbawi…

Gaja zaczęła się śmiać. Po chwili śmiali się oboje.

Jaki ten świat dziwny… Tak łatwo kogoś polubić a tak trudno zrozumieć – pomyśleli.

 

Nie gniewajcie się na siebie za bardzo:)

Do przeczytania następnym razem,

Autorka i Gaja z Galin

4
  

Nowy dom

- Zatrzymywaliśmy się chyba z tysiąc razy – kontynuował swoją opowieść nasz nowy, pluszowy kolega. Na każdym takim postoju Mikołaj zaglądał do worka i zabierał jedno z nas do nowego domu. Najfajniejsza była ta niepewność, dokąd trafimy, gdzie i z kim będziemy mieszkać…

- Co w tym fajnego? A jakby wywiózł cię gdzieś na kraniec świata, do domu jakiegoś niegrzecznego chłopaka? zapytał Felek.

- Bez obaw. Po pierwsze, Mikołaj obdarowuje prezentami tylko grzeczne dzieci. Po drugie, bez względu na to gdzie by nas nie zawiózł, to przecież był nasz pierwszy, prawdziwy dom. Miejsce, o jakim marzyliśmy przez całe nasze zabawkowe życie, przesiadując na niewygodnych, sklepowych półkach.

- Ej, zwierzaki – koniec pytań. Czas na pierwszy spacer! zarządziła Gaja.

Chciała pokazać Gustawowi cały majątek. Odwiedzili pałacowy park z pięknymi altanami ustawionymi tuż przy szemrzących wodospadach. Pałacowy dziedziniec okazał się świetnym miejscem do zabawy w berka. W drodze do gospody przysiedli na chwilę na kamieniu.

Gdy dotarli do stawu z pomostem, tuż za gospodą, dołączył do nich Klemens.

- O losie – bigosie! Gdzie ty byłeś? Nie widziałam cię całe wieki. Gaja ucieszyła się na widok kociego przyjaciela. Wy się chyba nie znacie. Przedstawiam ci Gustawa.

- Mylisz się Gaju. Znamy się! Przecież to ja podszedłem z tobą do misia, gdy stanął przed nami jak tylko wydostał się z prezentu. Nie pamiętasz, jak wszyscy nasi kumple z farmy drżeli, na sam jego widok, ze strachu? w głosie Klemensa słychać było żal, że Gaja zapomniała o jego poświęceniu. Do tego, że jest zazdrosny o nowego przybysza jednak się nie przyznał.

We troje ruszyli dalej.

- A na tych boiskach to dopiero będziemy szaleć. Poczekaj aż się trawa zazieleni – zapowiedziała Gaja.

- Bo teraz, jak to w zimie bywa, wszystko jest zasypane tym okropnym, zimnym śniegiem. – Klemens nie ukrywał, że nie lubi białego puchu prawie tak samo jak wody w stawie. Przestępował ostrożnie z łapki na łapkę. Wyglądało to niezwykle zabawnie, jakby tańczył.

O tym, że poza tym co zobaczyli jest jeszcze wiele innych, ciekawych miejsc do pokazania, miś Gustaw nawet nie chciał słuchać. Był już tak zmęczony, że jedyne o czym marzył, to sen.

Pokażemy mu wszystko innym razem.

Tymczasem miłych snów Kochani.

Autorka i Gaja z Galin

3